nie nie … to nie tytuł filmu i nie o tym filmie mowa ))))

fajka
fajki towarzyszyły mi wszędzie

Pamiętam jak na początku października 2013-tego roku prowadziliśmy z przyjaciółmi dyskusję na temat „niepalenia“ … moje słowa, które do dzisiaj pamiętam to były: „….. Ja kocham palić, to na prawdę sprawia mi wielką przyjemność i nigdy palenia nie rzucę, uwielbiam pić kawę i trzymać „fajkę“ …. oglądać film z papierosem w ręku, leżeć w wannie i upajać się dymkiem, zjeść coś smacznego i na koniec ukoronować głębokim wdechem nikotyny, wziąść drinka i dosmakować go papierosem, po ciężkim treningu wdychać upragniony dym ….

I tak mogłabym sypać przykładami i wiem dokładnie, że każdy palacz mnie rozumie …….“

Jakiś tydzień później byłam u lekarza i chciałam aby mi przepisano tabletki, które brałam już od bardzo dawna. Lekarka zapytała mnie czy palę… więc mówię szczerze … Tak… około paczki dziennie …. No I wyszłam bez recepty na tabletki … Jezu jaka ja byłam zła… matko … wściekłość kipiała mi uszami.

…. Córka pyta co się stało… więc opowiadam jej i mówię… „prędzej palenie rzucę niż bym miała z tych tabletek zrezygnować“ …. oczywiście to były słowa w złości i wcale tak nie myślałam)))) …. Kinga od razu podłapała temat i mówi…

„wiesz mamuś to fajny pomysł, ja ci książkę kupię i to ci pomoże…“

Po tym jak emocje opadły mówię …. przestań… To nie ma sensu … ja tylko się złościłam .. Ale Kinga i tak pojechała i kupiła mi książkę „Jak skutecznie rzucić palenie“ Allen Carr … To było 15.10.2013 wtorek … pomyślałam sobie … skoro już sobie tyle trudu zadała, to przynajmniej przeczytam, przecież nie wypada inaczej )))) Tak więc zaczęłam czytać od wtorku wieczorem… pisarz przez cały czas namawia w książce abyś podczas czytania palił nadal ale żeby nie czytać tej książki w nieskończoność )))))

Tak więc czytałam i paliłam no i w sobotę, 19.10.2013 książkę przeczytałam do końca i z ostatnim rozdziałem wypaliłam mojego ostatniego papierosa, którego nie paliłam do końca… połowę wyrzuciłam… I to był jak do teraz mój ostatni papieros ))))

Nie wiem … Na prawdę nie wiem co spowodowało, że nie palę ….

A najlepsze jest to, że w ogóle o fajce nie myślę… czuje się jakbym nigdy nie paliła … mogę stać w gronie samych palaczy i jako jedyna nie palić i nic a nic mi to nie przeszkadza i nawet przez myśl nie przemknie że mogłabym zapalić …. I to jest w tym wszystkim najlepsze … bo gdybym miała rzucić palenie z pomocą silnej woli, to wiem na pewno, że paliłabym nadal.

Na szczęście jestem z tych „expalaczy“, którzy nie mówią że im śmierdzi, że nie znoszą dymu, że im to przeszkadza. Ja mogę w takim gronie siedzieć, które odpala fajkę za fajką i nic ))))) i z tego też cieszę się bardzo.

Apropos tej lekarki … już nigdy do niej nie poszłam ponownie … A miałam taki zamiar żeby jej opowiedzieć jak to nieświadomie przyczyniła się do mojego sukcesu życiowego (paliłam 28 lat) ale myślę, że ona i tak nie uwierzy i pewnie by pomyślała, że ja znów chcę receptę)))))))

AdobeStock
To już jest koniec, nie ma już nic, Jesteśmy wolni, możemy iść …. (Elektryczne Gitary)

Fotka z Fajką z przed ponad 12-tu laty Około 10.11.2018 wrzuciłam fotke na Instagram z papierosem w ręku.

Fotka z roku (chyba) 2006 – jeszcze paliłam i to bardzo dużo

Fajka (prawie niewidoczna w ręce) i popielniczka przypomniała mi na tej fotce że paliłam … zdjęcie sprzed około 12 lub 13 lat … fakt, że nie palę „dopiero“ 5 lat … ale należałam do tych palaczy co na jednej paczce dziennie nie kończyli. Teraz jak widzę moje zdjęcie z fajką lub popielniczką to tak dziwnie mi to wygląda😁 i całe szczęście 😀😂

Tak mnie naszło z tym zdjęciem, bo pomyślałam sobie, że fajnie tak nie palić i jak na dzień dzisiejszy to mogę powiedzieć, że nigdy juz do tego nie wrōcę … ale, no właśnie to przeklęte ALE … kiedyś a dokładnie 14 dni przed rzuceniem palenia także mōwiłam, że nigdy palenia nie rzucę … i co …. I na szczęscie stało sie inaczej 😉

Myślli takie mnie nachodzą, bo niedawno w gronie moich bardzo bliskich, aż trzy osoby zaczęły znōw palić … i to po ponad 10-ciu latach niepalenia! Co mnie totalnie zaszokowało … dwie z nich nawet (powiedziałabym ostrożnie) raczej nie miały jakiegoś powodu – no wiecie – czasami coś sie wydarzy … nie będę przytaczać makabrycznych scen … no i można powiedzieć .. no tak …. i zaczeli palić …. Poprostu od tak … „ni z gruszki ni z pietruszki“ jakby powiedziała moja przyjaciōłka. Właśnie jak to widzę, to czasami, ale tylko czasami, zastanawiam się czy też zacznę po jakimś czasie, pomimo, że sobie mocno postanowiłam NIGDY więcej …. A sama nazwałam ten wpis „Nigdy nie mōw nigdy“ … wiec szukam zastępczego słowa i powiem sobie „za Chiny ludowe“ lub „za cholerę“ albo „na pewno nie“ (fajnie że są synonimy 😊 ) ….

Nigdy nie mów Nigdy

Beitragsnavigation


Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht. Erforderliche Felder sind mit * markiert