Z pewnością zdania są bardzo podzielone no i oczywiście dużą rolę tutaj odgrywa rodzaj naszej działalności.
Ja piszę na własnym przykładzie, na naszym doświadczeniu.
Przez około 5 lat pracowałam z domu, (od 2006 roku) co na początku miało dla mnie prawie same plusy i finansowe no i nie ukrywam, że było wygodnie. Byłam dostępna zawsze, pracowałam wtedy kiedy mi pasowało, czyli właściwie przez cały czas, albo bardzo często i do bardzo późna. Czasami pomyślałam sobie po co mam czekać do jutra jak mogę to szybko teraz zapisać i opracować, tylko jakoś nigdy „szybko“ to nie było.
Do południa miałam pracować ale też często stwierdziłam, że jak już mam ten komfort pracy z domu to może coś na obiad nastawię, przy okazji pranie wrzucę do pralki, kurze może zetrę z psem szybko wyskoczę a potem do komputera siądę.
Różnie to wyglądało, ale praca nigdy nie zaczynała się i nie kończyła o określonej porze. Były dni, że klienci dzwonili po 22-giej a ja odbierałam telefon. Czasami też i w weekendy … No i wmawiałam sobie, że to przecież często się nie zdarza, to nic takiego. Taka byłam „niedoświadczona“, że jak wychodziłam gdziekolwiek to przestawiałam telefon na przekaz na komórkę aby czasami mnie nic nie ominęło. Na komórce oczywiście co chwilę były sprawdzane też maile, no bo przecież wszystko trzeba mieć pod kontrolą 😉
Po jakimś czasie zaczynałam dostawać „alergi“ a może nawet nazwałabym to „awersja“ do rozmów telefonicznych… jak dzwonił telefon to cała byłam spięta, nie miałam już nawet ochoty prywatnie telefonować ze znajomymi. Do tego doszło jeszcze codzienne sprzątanie na „pikobelo“, bo nigdy nie wiedziałam kiedy klient „wpadnie“ na rozmowę… nie wszyscy umawiali się na termin, wielu po prostu od tak przychodziło. Jak widziałam że ktoś przechodzi pod naszym domem, to automatycznie sprawdzałam czy wszystko jest w należytym porządku.
Żylam w stresie którego nie dostrzegłam, bo to co opisuję uświadomiłam sobie dużo dużo później. Wiadomo, że na samym początku działalności nie działo się to wszystko na raz, gdyż nie od razu mieliśmy wielu klientów i nie od samego początku klienci przychodzili na spotkania. To się tak jakoś „wślizgiwało“ powoli, że nie zauważyłam nawet kiedy byłam już bardzo zmęczona tą sytuacją, tym stylem życia, tą pracą i tym, że nigdy nie wiedziałam kiedy jestem w pracy a kiedy w domu.
Po prawie czterech latach postanowiłam, że jak wychodzę z domu w godzinach popołudniowych, to poproszę córkę aby ewentualnie odebrała tel i powiedziała że ja oddzwonię. To mi jakoś pomogło, odciążyło trochę psychicznie … mogłam na „luzie“ wyjść z domu i ewentualnie spokojnie zrobić zakupy bez zapominania po co właściwie wyszłam – taaaaa często mi sie to zdarzało.
Przyszedł czas na biuro poza domem
Doszliśmy do wniosku, że przyszedł czas na biuro poza domem.
Wiadomo, że to także wiąże się z dodatkowym wydatkiem i to nie małym. Trzeba wiedzieć, czy damy rade opłacać wszystko teraz podwōjnie. Mam na myśli dwa czynsze, telefony, internet, gaz, woda, światło (w domu i w biurze). W końcu znalezliśmy odpowiedni lokal, ktōry jest tylko do naszej dyspozycji, 5min spacerkiem od domu, w co nie potrafiłam uwierzyć… (głupi ma zawsze szczęście 😁) Wielki plus – moge mieć godziny otwarcia jakie chcę, mogę mieć psa w biurze albo nawet dwa. Nie muszę się nikogo pytać o zgodę. Czyli właściwie perfekt ))) Finansowo nie super ciekawie, bo 1000€ piechotą nie chodzi i niezle się trzeba na nie napracować, ale coś za coś.
Domyślałam się, że to nie jest takie proste jak się jest samodzielnym. Potrzebna jest silna wola, konsekwencja i samodyscyplina ……. tak właśnie to jest odpowiednie słowo – Samodyscyplina! No bo kto mi coś powie jak nie pójdę do biura, albo jak się spóźnię, czy zaśpię czy nie będę miała poprostu ochoty.
Podpisaliśmy umowę wynajmu
Początek 2011 roku, podpisaliśmy umowę wynajmu biura.
Godziny otwarcia od 10-17 a w piątki od 10-13 😀 … wow, wow i jeszcze raz wow!!!!
Jaki nagle odkryłam komfort psychiczny, sama byłam w totalnym szoku jak jest mi nagle dużo lżej. Zamykałam po 17-tej biuro i spacerkiem szłam z bananem na twarzy do domu. W domu nie dzwonił telefon i już ten fakt dawał mi dużo luksusu. Powiem szczerze, że na początku otwarcia biura, było wiele momentōw kiedy pomyślalam, że coś szybko zrobię i za chwilę myśl … „oj ale wszystko jest w biurze „ tak więc notowałam sobie co mam zrobić albo wysyłałam maila do siebie, w skrōcie mōwiąc – postanowiłam sobie, że praca bedzie wykonywana w biurze. Wiadomo także, że są dni, kiedy nie wychodzę z biura bo wybiła ta godzina … tylko siedzę jeśli trzeba coś dokończyć czy też mamy jakąś sytuację awaryjną, ale na szczęście nie są to sytuacje zbyt częste.
Wielki komfort dla mnie ma także fakt, że prowadzimy firmę rodzinną. Chcę mieć wolne, to mam a biuro nadal działa. Wiadomo, że dzisiejsza technika pozwala na takie samo funkcjonowanie nie tylko firmie rodzinnej, bo z urlopu mogłabym także pracować – ale po co, jak ma się tą wygodę „rodzinnego biznesu“.
Wspaniała TECHNIKA
Często myślę o tym, jakie fantastyczne udogodnienia się teraz ma. Powiadomienia mailowe, że taki i taki numer dzwonił do biura. Email z załaczoną wiadomościa audio jak ktoś sie na sekretarkę nagrał. Przekierowywanie numeru biurowego na inny numer w jakim kolwiek mieście czy Państwie się jest. Dostęp do dokumentōw w bazie danych z każdego zakątka świata i na dodatek, nawet nie jest do tego potrzbny komputer tylko smartfon wystarczy. Wiadomo, że z komputerem wygodniej, ale sam fakt, że możemy mieć swoją „bazę dowodzenia“ w telefonie jest genialny.
Ja to bardzo doceniam i może się to komuś wydać śmieszne, bo pomyślicie, że to takie „normalne“, ale ja jestem z takiego rocznika, gdzie taki system, takie możliwości pracy i takie udogodnienia w głowie się nie mieściły i brzmiałyby, jakby ktoś opowiadał film fantastyczny.
Telefony stacjonarne służyły tylko do przekazywania „ważnych“ informacji, jak to mōwili rodzice. Kto by wtedy pomyślał, że będziemy nosić telefony przy sobie i jeszcze robić nimi zdjęcia i filmiki …. )))) chyba za bardzo sie cofnłam wstecz 😊 … mōwiac krōtko i zwięzle – doceniam technikę i ją wręcz kocham ))))
Jak się wnuczka urodziła, to mieliśmy super komfortową sytuację. Łōżeczko było w biurze i wszystko sie układało fantastycznie. Klienci patrzeli na to bardzo „łaskawym“ okiem. Wchodzili do biura gdzie śpi niemowlak i obok leży wielki biały pies, niezwracający na nikogo uwagi i to nie przeszkadzało nikomu.
Czasy z łōżeczkiem się już skończyły, bo dziecko coraz większe wiec także potrzebowało coraz więcej uwagi. Tak więc podzieliłyśmy się trochę pracą i każda z nas przychodzi kiedy indziej do biura a jedna wyprowadziła się do Düsseldorf i jak już chwaliłam technikę to zrobię to jeszcze raz, gdyż dzięki temu pomimo zamieszkania z dala od nas nadal pracujemy niby osobno a jednak razem )))) Tylko to osobno odbiło się na tym, że w biurze juz nie jest tak „tłoczno“.
„ZA i PRZECIW“
Dlatego zaczęłam ten temat … często przebywam sama w biurze, a małe ono nie jest. Naszła mnie taka myśl, że mogłabym „oddać innej firmie za odpłatą biurko“ do dyspozycji (wynająć). Dostęp do własnego numeru telefonicznego, korzystanie z drukarki, biurko, szafka zamykana, kuchnia i archiwum. Tutaj to jest bardzo polularne, nie wiem jak w Polsce.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie pracować z kimś obcym … już bym się tak swobodnie nie czuła, więc nie odbiore sobie tego komfortu.
Nachodziły mnie potem myśli aby z biura poprostu zrezygnować i pracować znōw z domu … bo przecież już tak robiłam … no i zaczęłam to tak rozważać, że mi się wszystko przypomniało jak było na początku, a miłam napisać tylko listę tak dla siebie „za i przeciw“ 😊 – no to mam … ZA I PRZECIW ))))
Jak myślicie .. wypowiem ten lokal? No raczej chyba nie ))) … sama nie wiem …
od Czerwca chcemy wprowadzić dodatkowe usługi. )))
Mam nadzieje, że wszystko pōjdzie po naszej myśli, a jak nie … to zawsze jest czas na wypowiedzenie lub zastanowienie się …. Co dalej …
Tylko chyba ludzie wolą pracować z firmą ktōra ma swoją siedzibę w biurze.
Wydaje mi się, że wtedy bardziej nam ufają – może to tylko moje dziwne odczucie ale szczerze mōwiąc to dziwnie bym się chyba czuła, jakbym się umōwiła przykładowo z radcą prawnym, czy z biurem rachunkowym czy z kim kolwiek innym i miałabym iść na to spotkanie do nich do domu … hmmm … nie wiem … może zle myślę … może to tylko moje fanaberie ….